30 sierpnia 2012

Rozdział 6

     W niedzielny poranek obudziłem się wyspany i wypoczęty. Humor znowu mi dopisywał, ale to najprawdopodobniej było spowodowane wczorajszym dniem spędzonym z Annabelle. Propozycja wspólnego mieszkania była chyba moim najlepszym pomysłem w całym życiu! Zszedłem do kuchni i przejrzałem wszystkie szafki. Niestety, nie było nic ciekawego, więc pozostawało mi zrobić jakąś denną jajecznicę. Nie było nawet płatków śniadaniowych! Oj Scooter... Nie postarałeś się. Będę musiał zrobić dzisiaj zakupy. W niedziele też są czynne supermarkety? Nie? To trudno. Będę głodował do jutra.
    Siadając na kanapie w salonie, wybiła godzina dwunasta. Włączyłem telewizor i skakałem z programu na program. Gdy stwierdziłem, że nie ma nic ciekawego, włączyłem sobie grę video. Niestety nie dane było mi się za długo nią pocieszyć, bo usłyszałem dźwięk swojego telefonu. Zawieruszył się gdzieś na kanapie, więc szukanie go zajęło mi trochę czasu. Na moje szczęście rozmówca jeszcze się nie rozłączył. Spojrzałem na wyświetlacz i jakie było moje zdziwienie widząc na nim roześmianą dziesięciolatkę, próbującą nawiązać połączenie. Fakt, miała mój numer, ale jeszcze nigdy do mnie nie dzwoniła, zazwyczaj ja to robiłem.
-Cześć Maya! Co tam? - zapytałem wesoło na wstępie. Mój uśmiech schodził z każdym wypowiedzianym przez nią słowem.
-Justin, musisz przyjechać. Bella siedzi u mnie już od jakiś dwóch godzin i cały czas płacze. Ja nie wiem co się stało! Nie chce mi powiedzieć! Nie kazała mi nawet dzwonić do babci, a tym bardziej do ciebie, ale ona płacze i... - nie potrzebowałem więcej. Szybko przerwałem blondynce potok słów.
-Już jadę. Zaraz będę! - rozłączyłem się bez zbędnych pożegnań, chwyciłem kluczyki i tak jak byłem tak ruszyłem w drogę do szpitala. Miałem nadzieję, że żaden fotograf mnie nie złapie, bo miałbym małe problemy, jednak to nie było w tym momencie ważne.
    To Annabelle miała problem. Coś się stało, jestem tego pewien. To musi być coś poważnego, skoro nie chce nic powiedzieć. A do tego płaczę. Nie wiem jak zniosę ten widok, ale muszę być twardy. Płaczące dziewczyny, zawsze wywołują u mnie nieuzasadnione wyrzuty sumienia, jednak gdy cierpi ktoś na kim mi zależy, w tym przypadku Bella, czuję się jakby ktoś wbijał mi nóż w serce. Naprawdę. A na żadnej innej dziewczynie nie zależy mi w tym momencie tak bardzo jak na tej pięknej brunetce.
     Przepisy nie miały dla mnie żadnego znaczenia w tym momencie, bo najważniejszą rzeczą było szybkie dotarcie na miejsce. Gdy w końcu mi się to udało, na szczęście nie spotykając po drodze żadnych przeszkód, na przykład w postaci kontroli drogowej, wybiegłem z pojazdu jak poparzony. Nie zwolniłem biegu nawet gdy znalazłem się w budynku, a później pod salą May. Zanim przekroczyłem próg, wziąłem głęboki wdech, bojąc się widoku płaczącej dziewczyny, jednak przełamałem się. Szybkim krokiem wpadłem do sali zatrzymując się przy łóżku dziesięciolatki. Widok jaki tam zastałem łamał mi serce. Annabelle siedziała skulona na krześle, z twarzą schowaną w dłoniach. Jej cało drgało niebezpiecznie, wydając z siebie odgłosy płaczu. Zamknąłem usta, czując, że od kiedy stoję przy łóżku są otwarte i wyglądam jak idiota. Przeniosłem wzrok na Mayę, która patrzyła na mnie błagalnie. Podszedłem do Belli i przytuliłem do siebie. Wtuliła się w moją klatkę piersiową, nie przestając płakać, a wręcz przeciwnie, nasilając to. Całowałem ją raz po raz we włosy i głaskałem po plecach w celu uspokojenia, jednak nie dawało to zamierzonego efektu. Maya posłała w moją stronę ciepły uśmiech, a po jej minie widziałem, że jest szczęśliwa i cieszy się, że opiekuję się jej siostrą.
-Chodź. - zarządziłem widząc, że Annabelle siedzi już spokojnie. Wstałem i pociągnąłem ją za sobą w stronę wyjścia, nie przyjmując jej sprzeciwów. Skoro nie chciała powiedzieć May na początku co się stało, na pewno nie będzie chciała powiedzieć tego teraz, dlatego, żeby czego się dowiedzieć musiałem wyjść z nią przed salę. Kiedy już się tam znaleźliśmy nie zwlekałem i zapytałem prosto z mostu. - Co się stało?
-Casimir pójdzie do więzienia. - pisnęła i zaczęła powstrzymywać się przed płakaniem. Ja natomiast, cały zesztywniałem.
-Co?! - wrzasnąłem przerażony na cały korytarz.
-Handlował narkotykami. Złapali go. Miałam dzisiaj rewizję w domu. Znaleźli więcej. - wypowiadała pojedyncze zdania, niczym robot. Ale co się dziwić? Ja również nie mogłem wydobyć z siebie chociażby słowa. - Dzwoniłam już do mojej szefowej. Wzięłam cały etat. Muszę wynająć adwokata i... - nie skończyła, bo przerwałem jej gwałtownie, jeszcze głośniej wrzeszcząc na cały korytarz. Zignorowałem krytyczne spojrzenie przechodzących pielęgniarek i kontynuowałem opieprzanie dziewczyny.
-Cały etat? Czyś ty straciła rozum?! Co ze szkołą? Z Mayą?
-Sama nie dam rady... Nie mogę znowu prosić babci o pomoc, a tym bardziej ciebie. - wyszeptała i wtuliła się w moje ramię. Bez żadnych sprzeciwów (wręcz przeciwnie), objąłem ją delikatnie ramieniem dodając otuchy. - Muszę jakoś sobie z tym poradzić...
-Nie musisz prosić mnie o pomoc... Sam będę nalegał. - stwierdziłem mądrze, nie wypuszczając jej z ramion. Sięgnąłem do kieszeni spodni i wyciągnąłem kluczyki z samochodu. Podałem je zaskoczonej dziewczynie i zacząłem wyjaśniać. - Idź teraz do samochodu, ja pożegnam się z May i zaraz wszystko rozwiążemy, dobrze?
-Ale Justin...
-Nie ma żadnego ale. Idź do samochodu. Teraz. - stanowczość w moim głosie nie przeraziła tylko mnie, bo nawet Annabelle z podkulonym ogonem, posłusznie udała się do auta, tak jak jej kazałem. Cofnąłem się do sali i spojrzałem na zmartwioną Mayę. - Słuchaj, księżniczko... Są małe problemy, ale nie mogę ci nic powiedzieć. Mam natomiast jedną prośbę... Nie martw się niczym, dobrze? - zapytałem. Dziewczynka potulnie przytaknęła, widząc zapewne, że nie jestem w nastroju na sprzeciwy. Przytuliłem się z nią na pożegnanie i biegiem ruszyłem do samochodu, w którym miała czekać Bella. Na szczęście nie robiła problemów i siedziała na miejscu pasażera. Odpaliłem auto i wyjechałem z parkingu. Nie przestając prowadzić, zadzwoniłem do Scootera i włączyłem na głośnomówiący.
-Siema! No co tam? - odezwał się na wstępie.
-Potrzebuję najlepszego adwokata jakiego tylko znajdziesz. - odpowiedziałem, nawet nie siląc się na jakiekolwiek powitania.
-Co przeskrobałeś? - zaśmiał się. Próbował żartować, ale nie wychodziło mu to za bardzo, bo sytuacja nie była w żadnym stopniu zabawna. Wręcz przeciwnie.
-To nie są żarty Scot. Bądź na głównym komisariacie tak szybko jak tylko możesz. My jesteśmy już w drodze.
-My?
-Ja i Annabelle. Nie każ nam długo czekać. - mój menager musiał usłyszeć to roztrzęsienie w moim głosie, bo wreszcie zaczął traktować sytuacje bardzo poważnie.
-Zaraz jadę. - tyle wystarczyło. Znaliśmy się tyle lat, więc mogłem przysiądź, że jest możliwość, że będzie nawet szybciej niż my. 
     Nie odzywaliśmy się z Bellą w ogóle. Mi osobiście ciążyła ta cisza, jednak widziałem, że dziewczyna nie jest chętna do jakiejkolwiek rozmowy, więc odpuściłem, co nie znaczy, że nie chciałem usłyszeć jej głosu, który być może chociaż trochę by mnie uspokoił. Zastanawiało mnie tylko jedno... Po jaką cholerę ten palant pchał się w handel narkotykami, skoro już ma ciężką sytuację w domu? Mało ma kłopotów? Pomimo tego, że go nie znałem... Ba! Nawet go na oczy nie widziałem! Pomimo tego wszystkiego już mam wyrobione o nim zdanie i nie jest ono za miłe. Jakim egoistą trzeba być, żeby zrzucić cały ciężar odpowiedzialności na ledwo siedemnastoletnią dziewczynę? I to w dodatku własną siostrę? No jak?! Nawet nie zorientowałem się, jak moje dłonie tak zacisnęły się na kierownicy tak mocno, że opuszki robiły się czerwone. 
-Dlaczego tak się tym przejmujesz...? - usłyszałem cichy głos po mojej prawej. Spojrzałem zaskoczony w tamtą  stronę, ignorując fakt, że gdy tylko nieśmiało zadała to pytanie, od razu spuściłem z tonu. I co ja mam jej odpowiedzieć? Bo mi na tobie zależy? Bo mi się podobasz? 
-Sam nie wiem... - zacząłem niepewnie. - Ale to chyba przez ciebie i Mayę. Nie chcę, żeby coś wam się stało, bo... Zależy mi na was. - dokończyłem dziwnie drżącym głosem. Na twarzy mojej towarzyszki pojawił się krzywy uśmiech.
-Dziękuję ci. Za wszystko. 
     Nie potrzebowałem nic więcej, ważne, żeby ona byłą obok. Dlaczego dopiero teraz to zauważyłem?


~*~

Tamtaramtam! Oto rozdział 6! Kto się cieszy? Tak, tak wiem, że nikt.
A tak na serio... Rozdział dodaję wyjątkowo wcześniej, bo jestem ciekawa Waszej reakcji.
Opowiadanie mam zaplanowane już do końca, teraz tylko pisać. Mam napisane kilka rozdziałów do przodu, jednak to nie zmienia faktu, że muszę się sprężyć, bo jak zacznie się rok szkolny to może być już gorzej. Idę do drugiej klasy liceum, więc... Ale hej! Nie martwcie się! Nie planuję zawiesić bloga! Rozdziały będą pojawiały się systematycznie w każdy weekend. Pasuje? Jeden na tydzień? To chyba nie tak źle, co? ;)
Dziękuję za wszystkie komentarze, które naprawdę motywują do pisania, no i te kliknięcia "czytam" również są bardzo pomocne :) Dacie radę dobić do 15 komentarzy zanim dodam siódemkę? Czy nie mam za bardzo na co liczyć? Cóż... Wszystko zależy od Was.

Jeszcze raz dziękuję.

Widzimy się w przyszłym tygodniu, najprawdopodobniej w piątek ;)

 Pozdrawiam!

Buziakiii:****

15 komentarzy:

  1. Możesz przestać odpowiadać na swoje pytania? Oczywiście, ze się cieszymy, że dałaś nam niespodziankę w postaci nowego rozdziału. Bardzo się cieszę, że nie planujesz zawiesić bloga ;]Nawet dobrze, że będą choć raz na tydzień,bo niektóre blogerki dodają raz na miesiąc lub dłużej, a tego w tym opowiadaniu bym nie wytrzymała ;]] Szkoda, że dopiero za tydzień nowy ;((((
    Peace & Love Fragolaa

    OdpowiedzUsuń
  2. zgadzam się z tą wyżej! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się ciesze I to bardzoooo :D::D:D Rozdział zajebisty;D Bosko, że tak szybko dodałaś rozdział:D Uwielbiam:D Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  4. http://dreamed-of-paradise.blogspot.com/ - Nowy : )

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest fantastyczny. Zakochałam się w nim i z niecierpliwością, czekam na nowy! : *

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się z pierwszym anonimowcem.
    Możesz nie odpowiadać sobie na swoje pytania?!
    Twój blog jest świetny a co najważniejsze oryginalny.
    Co właśnie czyni go wyjątkowym.
    Jestem nim strasznie zaciekawiona ponieważ nigdy jeszcze takiego nie czytałam.
    Więc przestań piep**yć głupoty bo naśle na ciebie ninja.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak fajnie, że będą w każdy weekend. To chyba najlepsze rozwiązanie. :) Już nie mogę się doczekaćććć <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest bardzo fajny ter rozdział. Czekam na kolejy :D Życzę ci dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Na mój komentarz na pewno możesz liczyć! Obyś nam dobiła nawet do tych dwudziestu, o których marzysz.
    Wiesz, jakoś nigdy nie lubiłam czytać opowiadań na blog.spocie. Ale pisze tu coraz więcej osób, więc staram się przyzwyczaić. Będziesz jedną z tych pisarek, które wyjątkowo przekonują mnie do ów serwisu, haha.
    Cóż, na wstępie powiem Ci, że na samym początku bardzo wzruszyła mnie historia. Popłakałam się na filmiku Justina z tą małą dziewczynką, po prostu piękne. Cały poranek poświęciłam na przeczytanie tych (niestety jedynie) sześciu rozdziałów. Aż szkoda mi pisać ten komentarz, ponieważ zawsze oznacza to koniec czytania i oczekiwanie na kolejny rozdział.
    Wgłębiając się w fabułę słuchałam "people help the people" i nastrój był tak dobijający, że nawet teraz chce mi się płakać. No po prostu cudo. Szkoda mi tylko patrzeć na te pojedyncze komentarze typu "super, dawaj nn" - jak dla Ciebie, ludzie powinni rozpisywać się na parę stron, bo zasługujesz na to. Jeśli tylko takowa u mnie powstanie, dodam Cię bez wahania do podstrony "czytane" czy "polecane".
    I na końcu chciałabym bardzo podziękować za komentarz u mnie. Tak, blog jest zainspirowany teledyskiem, ale tylko, historię staram się poprowadzić trochę inaczej, zresztą. nie wypada rozpisywać się o sobie w komentarzu bloga, prawda?
    w takim razie do następnego :)
    [ her-romeo-his-juliet.blog.onet.pl ]

    OdpowiedzUsuń
  10. a ja nadal mam przed oczyma szerokiego Justina, hahaha, i like it. rozdział? świetny, niesamowity :) ale wolałabym gdybyś umieściła więcej uczuć :)
    + przepraszam za spam. zapraszam na ósemkę na www.calm-island.blogspot.com na rozdział, którego się nikt nie spodziewał : )

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawie piszesz... Świetny rozdział. Bardzo wciąga. :) Czekam na nn :)
    +Zapraszamy do nas -->http://theysaywearetooyoungonedirectionstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow świetny rozdział czekam na nn. ŚWIETNIE piszesz :*




    OdpowiedzUsuń
  13. dobrze, że Justin ma rozum i chce się nimi zająć. szkoda mi tych dziewczyn, coś sie nie może ułożyć, ale wierzę, że z czasem wszystko wróci do normy, w końcu mają Justina za "ochroniarza", musi sie ułożyć :) informuj mnie na gg, numer masz :)
    [until-it-breaks]

    OdpowiedzUsuń
  14. przepraszam za spam. na www.calm-island.blogspot.com pojawił sie kolejny, dziewiąty rozdział, zapraszam : )

    OdpowiedzUsuń