16 września 2012

Rozdział 8

    Annabelle ruszyła ze Scooterem do samochodu, a ja cofnąłem się do Casimira. Na pierwszy rzut oka był normalnym chłopakiem. Ale cóż... Pozory jak widać mylą.
-Czego tu jeszcze chcesz? - zapytał gdy tyko przekroczyłem próg sali przesłuchań. Nie wiem czy ktoś mu wcześniej wspominał, że spędzam czas z jego siostrami, czy też nie, ale nie był jakoś specjalnie zaskoczony.
-Pogadać. - odpowiedziałem normalnie, hamując złość.
-Nie mamy o czym. To przez ciebie tu jestem, więc spadaj. - myślałem, że wybuchnę śmiechem.
-Przeze mnie? Chyba jesteś chory. - teraz już nawet nie próbowałem być miły.
-Przez ciebie i twój głupi koncert w czerwcu. Nic takiego nie miałoby miejsca, gdyby nie fakt, że moja siostra tak cie "lofciała". - zrobił cudzysłów przy ostatnim słowie, dając mi do zrozumienia, że ze mnie szydzi.
-Słuchaj kolego. Dzięki mnie, możesz stąd wyjść, a ty jeszcze nie potrafisz się zachować? - warknąłem w jego stronę.
-Nie obchodzi mnie to. - odpowiedział mi buntowniczym tonem.
-A powinno, bo jak widzisz, twoja siostra powoli się załamuje, a to tylko i wyłącznie twoja wina. - wysyczałem mu w twarz. - Więc z łaski swojej się zachowuj, bo robię to tylko i wyłącznie dla niej. W przeciwieństwie do ciebie, mi na niej zależy.
-A myślisz, że mi nie?! - wybuchnął. - Myślisz, że dlaczego to robiłem? Robiłem to dla niej! Ona umiera w tej zasranej robocie! Myślisz, że łatwo mi było na to patrzeć? W takim razie grubo się mylisz! - w tym momencie wrzeszczał, że zapewne, usłyszeli go ludzie na korytarzu. Sam nie wiedziałem co powiedzieć i wszystkie zarzuty, które miałem zamiar mu wygarnąć, rozpłynęły się gdzieś.
-W takim razie, gratuluję pomysłowości. - warknąłem w jego stronę. - Opowiedz wszystko adwokatowi i słuchaj się go to wszystko będzie dobrze. - wytłumaczyłem mu, nawet na niego nie spoglądając. Wyszedłem z pomieszczenia i ruszyłem w stronę samochodu. Spotkałem po drodze Harrisa i wytłumaczyłem mu pokrótce całą sytuację. Miał zamiar teraz z nim pogadać, więc usunąłem się mu z drogi. Ja już w tej sprawie zrobiłem wszystko co tylko mogłem.
     Wychodząc przed budynek, zobaczyłem Scootera rozmawiającego, z Bellą. Cieszyłem się, ze chociaż w małym stopniu próbuje ją poznać, czy coś, bo w końcu dziewczyna jest dla mnie naprawdę bardzo ważna. Podszedłem do nich, gdy rozmowa już się skończyła, jednak widząc minę Annie, lekko się wystraszyłem. Wiedziałem, że przeżywa sytuację, z bratem, ale ma już to praktycznie za sobą.
-Jak się czujesz? - zapytałem na wstępie. Chciałem być miły i okazać jej w jakiś sposób współczucie.
-Nijak. Jedźmy już. - jej oschły ton głosu całkowicie zbił mnie z tropu. O co jej chodzi do cholery?!
     Siedzieliśmy w moim samochodzie. Byliśmy w drodze do jej domu. Nie odzywała się do mnie ani słowem, a ja naprawdę nie miałem pojęcia o co może jej chodzić. Jeszcze jakieś pół godziny temu przytulała się do mnie, zaryzykuję twierdząc, że mnie nawet potrzebowała! A teraz? Ta diametralna zmiana aż była do niej nie podobna!
-Jesteś na mnie zła? - nie wytrzymałem napięcia i zapytałem. Nie uzyskałem odpowiedzi. - Dobra... To inaczej... Za co jesteś  na mnie zła? - zapytałem przejęty, parkując niedaleko jej kamienicy. Dziewczyna wysiadła z auta. Uczyniłem to samo. Widząc, jak bez słowa rusza w stronę mieszkania, podbiegłem do niej, chwyciłem za nadgarstek i obróciłem w swoją stronę. - Co się stało? - nie dawałem za wygraną.
-Dziękuję, za pomoc, za wszystko. Już wystarczająco się odpłaciłeś, możesz wracać do swojego idealnego życia. - warknęła w moją stronę. Szok, który wypełnił całe moje ciało, na spokojnie mógł się równać ze smutkiem i rozczarowaniem, które zauważyłem w jej oczach.
-Co? - zapytałem. Naprawdę nie miałem bladego pojęcia o co może jej chodzić. Czy ja jestem aż takim idiotą, czy to normalne u dziewczyn? Przecież jeszcze jak jechaliśmy na komisariat, uwierzyła mi, jak mówiłem, że robię to dla niej. To była stuprocentowa prawda i w tej kwestii nic się nie zmieniło, więc pytam chyba po raz setny... O.Co.Jej.Chodzi.?!
-Nareszcie znam powód twojej sympatii wobec mnie. Wybaczyłam ci już, odpłaciłeś się już wystarczająco i możesz iść. - moja mina nadal się nie zmieniła, więc Bella wyjaśniła dogłębnie. - Nie musisz już czuć się winny za Roberta. Scooter wszystko mi powiedział. Ja podziękowałam, ty się odwdzięczyłeś, wybaczyłam ci i koniec. - zakończyła a mnie totalnie zatkało. Wywinęła się z mojego uścisku i szybkim krokiem weszła do kamienicy. Nie zatrzymywałem jej, bo byłem w zbyt głębokim szoku, żeby jakoś zareagować. Potrzebowałem teraz jakiś porządnych argumentów, bo ciężko będzie mi przebić słowa Scootera. Tak swoją drogą... Po co ten kretyn pcha się tam gdzie nie trzeba?! Annabelle nie dowiedziałaby o Robercie i wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, ale nie! Coś zawsze musi się spieprzyć.
     Wściekły wsiadłem do samochodu i próbując się chociaż odrobinę wyładować, uderzyłem ręką w deskę rozdzielczą. Odjechałem z parkingu z piskiem opon i skierowałem się do swojego domu. Podczas jazdy zadzwoniłem do Scota i od razu gdy podniósł słuchawkę naskoczyłem na niego, nawet się nie witając.
-Coś ty zrobił?!
-O co ci znowu chodzi, młody? - albo udawał głupka, albo na serio niem był.
-Co nagadałeś Annabelle?!
-Aaa... O to chodzi... - zmieszał się lekko. Oczami wyobraźni widziałem, jak zakłopotany drapie się po karku. Poznałem to po tonie jakim wypowiedział to zdanie. Wiele razy byłem świadkiem jak rozmawiał ze swoją narzeczoną i właśnie tak robił. - Słuchaj to wyszło przez przypadek... Ja myślałem, że ona wie...
-To źle myślałeś. - warknąłem, przerywając mu gwałtownie.
-I co ci zrobiła? - zapytał.
-Nic nie zrobiła. Wolałbym już chyba dostać w twarz, niż usłyszeć, że nie chce mnie znać. - słyszałem westchnięcie po drugiej stronie słuchawki, co oznaczało, że mój menager intensywnie nad czymś rozmyślał. Nareszcie zaczął robić coś pożytecznego.
-To wyszło tak jakoś przez przypadek. Rozmawialiśmy o tobie i palnąłem coś tam, że masz wyrzuty sumienia, a ona, że nic nie wie. No i jak już zacząłem to musiałem skończyć, bo zaczęła mnie wypytywać o co chodzi...
-Po cholerę mi się tłumaczysz? Masz to odkręcić i tyle. - powiedziałem stanowczo. Zaraz jednak skarciłem się za to jakim tonem wypowiedziałem te dwa zdania. - Zrób coś z tym. Na razie, bracie. - powiedziałem już łagodniejszym głosem i zakończyłem połączenie.
     Małe nieporozumienie, a może wywołać tyle szkód. Jak to możliwe?

*
     "Nienawidzę Cię!" - te dwa słowa chodziły mu po głowie. Odbijały się głuchym echem w całym jego ciele. Wypełniały go w środku. Pomimo tego jak bardzo chciał się od nich uwolnić, nie mógł. Najzwyczajniej w świecie NIE MÓGŁ. 
-Za co? - zapytał. Nie uzyskał jednak żadnej odpowiedzi. Zamiast tego usłyszał jedynie wrzask rozpaczy zmieszany z płaczem. O co tutaj chodzi? pytał sam siebie. Płacz nie ustawał, wręcz przeciwnie - nasilał się z każdą sekundą.
     Nie mógł już go znieść. Nie wiedział co ma robić. Rozpacz w tym łkaniu, była wręcz namacalna! Kryło się tam tyle uczuć... Żal, smutek, tęsknota... Przestań... Błagam, przestań już... Zdesperowany wypowiedział słowa, które zakończyły cierpienia.
-Przepraszam za wszystko.

     Poniedziałkowy ranek, nie należał do najprzyjemniejszych. Nie wyspałem się, a do tego śniły mi się jakieś koszmary. Widziałem w nich płaczącą Annabelle. Samo to było dla mnie widokiem nie do zniesienia. Tym razem miałem na serio cholerne wyrzuty sumienia, ale nie za to co ona myśli. Tym razem chodziło mi tylko i wyłącznie o nią samą. Źle ją potraktowałem ukrywając, tak istotny szczegół. Nie pozostało mi nic innego jak przeprosić. Kończył się wrzesień, przez co pogoda na dworze nie zachęcała za bardzo, aby spędzać czas na świeżym powietrzu. Już od samego rana zapowiadało się na deszcz i chmury jak na złość nie chciały przechodzić. Zauważyłem, że ta pogoda idealnie odzwierciedla mój kiepski nastrój. Nie rozmawiałem z Annabelle już... Tydzień i jeden dzień. Powoli nie wytrzymuję już psychicznie, co zaczyna mnie przerażać. Jak mogłem aż tak bardzo przyzwyczaić się do dziewczyny? W sumie nawet nie "przyzwyczaić"... Czułem się jakbym był od niej uzależniony. I to a serio. Scooter dzwonił do niej już kilka razy w przeciągu tygodnia, próbując wytłumaczyć to nieporozumienia, jednak ta była nieugięta. Ja, osobiście, przedpołudnia spędzałem z Mayą lub Avalanną, nie chcąc natknąć się na Bellę, bo naprawdę nie wiedziałbym jak się przy niej zachować, co jest całkowicie niedorzeczne. Popołudniami pracowałem. A to nowa sesja zdjęciowa, a to nowy wywiad. Do tego jeszcze, dowiedziałem się od dziesięciolatki, że jej starsza siostra, nie zrezygnowała za pracy, a co gorsza zaczęła również spędzać tam całe weekendy. Byłem wściekły słysząc, że jest jeszcze bardziej zmęczona, że znowu schudła, jest słaba i brakuje jej energii. Maya też się martwi jednak niewiele może w tej sytuacji zrobić.
     Wychodząc z jej sali szpitalnej miałem plan. Dowiedziałem się, do jakiego liceum chodzi Annie, i o której kończy dzisiaj zajęcia. Oj ja chyba tej księżniczce nigdy się nie odpłacę. Podjechałem do pobliskiej kwiaciarni i zamówiłem ogromny bukiet czerwonych róż, przyozdobionych jakimiś kolorowymi wstążeczkami i kokardkami. Całość prezentowała się bardzo dobrze. położyłem bukiet delikatnie na siedzenie pasażera i ruszyłem pod szkołę. Po rozmowie z Mayą dowiedziałem się, że takie typowe przeprosiny okażą się najlepsze. Planowałem zabrać Bellę na porządny obiad do jakiejś restauracji i spędzić z nią miłe popołudnie. Oczywiście o ile przyjmie przeprosiny. W sumie... Nawet nie dopuszczałem do siebie innej myśli.
     Zaparkowałem centralnie przed szkołą, by każdy kto z niej wychodzi, w tym Annabelle, mógł mnie spokojnie zauważyć. Parking był po prawej stronie, ale wątpię, żeby dziewczyna chociażby spojrzała w tamtą stronę, skoro sama samochodu nie posiadała, a po Nowym Jorku poruszała się tylko pieszo, bądź autobusem. 
     Wyszedłem z samochodu, zabrałem kwiaty i oparłem się o drzwi pasażera czekając na brunetkę. Od razu skojarzyła mi się scena z mojego teledysku do "Boyfriend", tylko, że dziś nie miałem żadnego makijażu, zamiast tego były kwiaty, no i do tego inna dziewczyna. Piękna brunetka o brązowych oczach, a nie... Damska wersja Taylora Lautnera. Zaśmiałem się pod nosem ze swoich głupkowatych myśli i westchnąłem pod nosem. W pewnym momencie zabrzmiał szkolny dzwonek informujący o końcu lekcji. Poprawiłem skórzaną kurtkę i zacząłem wypatrywać brunetkę. Ludzie wychodzący ze szkoły od razu mnie zauważali. Jedni szeptali między sobą, inni pokazywali na mnie palcem, a ja miałem ich po prostu gdzieś.
     Wypatrywałem dziewczyny i... O jakie było moje zdziwienie gdy zobaczyłem ją w towarzystwie chłopaka. Mina zrzedła mi od razu. Facet pokazał w moją stronę palcem na co Bella, gwałtownie na mnie spojrzała. Uśmiechnąłem się krzywo, nie dając po sobie poznać jak zranił mnie ten widok. Niby nie byliśmy parą, oni też nie trzymali się za rękę czy coś... Ale sam fakt, że przy jej boku jest inny chłopak niż ja czy jej brat, działał  na mnie jak kubeł zimnej wody. Tylko... Dlaczego jestem zazdrosny? 

~*~
No i mamy ósemkę. Dziękuję za 11 komentarzy pod poprzednim rozdziałem:)
Cóż... Publikuję co tydzień, jednak od września nie napisałam nic nowego... Kończą mi się szkice, tak samo jak czas który spędzam przy komputerze... Kiepsko to widzę, ale na razie się tym nie przejmujcie. Ta szkoła mnie wykończy 0.o

Ważna informacja! Już w czwartek wyjeżdżam do Francji na ponad tydzień, więc nowy rozdział pojawi się dopiero około 28 września! Przepraszam, że będziecie tyle czekać ;)

Do następnego!

Buziakiii:***



Wyobrażacie sobie takiego Justina czekającego właśnie w taki sposób pod waszą szkołą? *.* Tylko kwiatów brakuje i idealnie pasował by do tego rozdziału<3Bo właśnie po części tego gifa miałam na myśli opisując sytuację pod szkołą. ;)

11 komentarzy:

  1. Szkoda, że się pokłócili , ale mam nadzieję, że kwiaty i przeprosiny wystarczą <3. czekam na nn !! <3
    a co do gifu to... mmr:D brałabym :P

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział tylko szkoda że się pokłócili. Czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam cię <3 No i czekam oczywiście do tego 28. Fajnie masz, wycieczka do Francji. A rozdział to AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow:D rozdział świetny;D Uwielbiam cię, Szkoda, że kolejny rozdział bd tak daleko ale warto poczekać;D Mam nadzieję, że to nie jest jej chłopak i, że wkrótce Just i ona się pogodzą;D Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG ! Kocham to opowiadanie kooocham <3 O jacie biedy Justin, strasznie mi go szkoda. A Bella to ech... dziewczynooo Biebs na cb leci a ty masz go w dupie?! A co do gifa to ja bym się rozpłynęła gdyby na mnie tak czekał pod szkołą xD [else-dream.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  6. no nie wiem, mnie tam taki bieber nie jara, wolałabym, żeby ktoś inny tak przyjechał po mnie na uczelnie... ale mniejsza o to, że nie jara mnie bieber.. szkoda, że sie pokłócili, a ona nawet nie dała mu tego jakoś wytłumaczyć. ciekawa jestem, co to za koleś na końcu sie pojawił, ale znając życie to tylko jej kumpel... mmm marzy mi się jakaś bijatyka *.* możesz wyłaczyć ten kod obrazkowy? wkurza mnie -.-

    OdpowiedzUsuń
  7. Rany, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak ja kocham tego bloga ♥ Jest cudowny, niebanalny, oryginalny, bezbłędny i fenomenalny. Bardzo cieszę się, że na niego trafiłam. Śledzę go już chyba od ponad miesiąca, ale jakoś nie mogłam się zabrać za skomentowanie. Czas to naprawić :)

    Po pierwsze: Masz cudowny styl pisania, miód dla moich oczu ^^ Przyjemnie się czyta i według mnie niczego tu nie brakuję. Nie jest też zapchany zbędnymi monologami, a wyobraźnia pracuję. Akcja jest zwięzła, zaskakująca, ale nie da się w niej zgubić.

    Po drugie: Podjęłaś się dość trudnej tematyki, za co Cię szczerze podziwiam. Większość osób idzie na łatwiznę ( w tym często nawet ja :D ) i piszę o codziennych problemach zwykłych nastolatków, ich wzlotów i upadków, zauroczeń i kłótni z rodzicami. Ty natomiast wymyśliłaś coś zupełnie oryginalnego i urzekającego. Mała Maya jest przesłodka i urocza, a na dodatek niezwykle inteligentna i pogodna. Uwielbiam takie dzieciaczki, a Mayii nadzwyczaj mi szkoda. Cieszę się, że mimo choroby jest szczęśliwa i że spełniłaś jej marzenia.

    Po za tym mój podziw oddaję jedno słowo : Avalanna. Płaczę na każdym filmiku z jej osobą. To w jaki sposób Justin obdarza ją miłością jest po prostu czystą magią, nawet moja koleżanka, która za nim nie przepada wzruszyła się na filmiku z nim i tą małą. On ma strasznie dobre serduszko i cieszę się, że oddajesz to w opowiadaniu. Zrobiłaś odważny krok wciągając w swoje opowiadanie Avalannę. Mam nadzieję, że doczekam się choć jednej sceny z jej udziałem, a nie tylko wspomnienia.

    No, ale może przestańmy się roztkliwiać i przejdźmy do konkretów. Postać Annabelle jest dla mnie zagadką. Najpierw ma coś za złe Justinowi, w jednej sekundzie mu coś wybacza i pozwala wejść w swoje życie, a później za sprawą jednej wiadomości się od niego odwraca. Szczerze powiedziawszy mam nadzieję, że szybko mu to wybaczy. Bo ciekawe jak ona by się zachowała, gdyby po części to przez nią ktoś stracił rodziców? Olałaby to i nie starała się pomóc, wiedząc o trudnej sytuacji tej rodziny? Po za tym powinna wreszcie dostrzec i zrozumieć, że Bieber nie zrobił tego z litości. Pomijając ten fakt to podziwiam ją za to co robi dla swojej młodszej siostry. Nie poddaję się i zaharowuje się na śmierć, żeby tylko wszystko jej zapewnić. Jeszcze godzi to ze szkołą i odwiedzinami w szpitalu. Nie ma praktycznie czasu dla siebie, czego ja bym chyba nie przeżyła. Na jej miejscu jednak skorzystałabym z pomocy Justina - wiem, że nie chce go wykorzystywać, ale przecież sam się zaoferował i on nic na tym nie straci. A ona jest praktycznie pod ścianą i mogłaby wiele zmienić (na lepsze oczywiście) swoją decyzją.

    Nie pojmuję zachowania Casimira. Chciał dobrze, to oczywiste, ale dlaczego tak fatalnie się za to zabrał? Mam nadzieję, że zrozumie swój błąd i wynagrodzi to swoim siostrą. No i mimo wszystko liczę, że prawnik Scootera go wybroni i z tego wyciągnie. Byłaby wielka szkoda, gdyby stało się inaczej, a ten chłopak wystarczająco się już wycierpiał i dostał porządną nauczkę.

    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, szkoda, że trochę na niego poczekam, ale obiecuję, że będę cierpliwa :D Zawsze się staram być wyrozumiała, bo sama piszę i wiem o co chodzi. Modlę się, żeby Bella wybaczyła wszystko Justinowi i czekam na jakąś słodką scenę między nimi ♥ Ona powinna przestać być taka dumna, a on zazdrosny i oboje powinni stać się trochę bardziej wyrozumiali dla siebie nawzajem.

    Życzę Ci udanego wyjazdu i dużo weny ;*

    Przy okazji moje pytanie brzmi: informujesz o kolejnych rozdziałach? Jeśli tak to wolisz gadu-gadu czy twittera? ;)

    A! I nie zgadzam się z moją poprzedniczką. Żadnych bijatyk! A na pewno nie z udziałem Biebera :D

    Pozdrawiam ; **

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojeju!!! Dopiero znalazłam tego bloga jest super! JESTEŚ NAJLEPSZA!!! Proszę daj już nn bo nie wyrabiam muszę się dowiedzieć co dalej cholernie mnie zaciekawiłaś. Masz talent! Kocham cię normalnie, czekam niecierpliwie

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział, czekam na następny. :3
    Mam do Ciebie pytanie, w jakim programie wykonałaś zwiastun do bloga? c:

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahahaha, damska wersja Taylora Lautnera mnie rozwaliłaxD Rozdział świetny, jak zwykle;)

    OdpowiedzUsuń
  11. super! kiedy nn?

    http://aslongasyoulooveme.blogspot.com/ Nowy rozdział ;) Zapraszam do czytania i komentowania ;)

    OdpowiedzUsuń