14 października 2012

Rozdział 9

     Matematyka dłużyła mi się niemiłosiernie. Jaki idiota układał plan lekcji, żeby taki przedmiot wstawić na sam koniec?! Nawet nauczycielka nie jest z tego faktu zadowolona, bo widzi, że cała nasza grupa jest praktycznie bezużyteczna. Nikt już o tej godzinie nie myśli o nauce, tym bardziej po wyczerpującej chemii, która jest idealnie przed nieszczęsną matmą. Moje zbawienie, w postaci szkolnego dzwonka nareszcie raczyło mnie zaszczycić. Spakowałam się i opuściłam klasę. Podeszłam do swojej szafki, zostawiłam tam wszystkie niepotrzebne książki i już miałam kierować się w stronę drzwi wyjściowych, gdy zderzyłam się z Derekiem - jednym z kumpli mojego brata, który chyba najczęściej do mnie zarywa. Tym razem uprzedził mnie, że nie ma takich zamiarów.
-Chciałem się tylko dowiedzieć jak sobie radzisz... Wiesz.. - zaczął nieśmiało.
-Nie jest za lekko, ale muszę sobie z tym jakoś poradzić... - mruknęłam pod nosem i ruszyłam z tłumem w stronę wyjścia. Chłopak nie odstępował mi na krok. - Wzięłam dodatkową zmianę w pubie, planuję też wziąć kredyt, żeby chociaż trochę oddać Justinowi, za wszystko. O szkole teraz nie myślę. Pomimo tego, że dopiero kończy się wrzesień, jestem przekonana, że nie zdam do następnej klasy, a chodzę tu tylko dlatego, żeby nie mieć kuratora na karku. - wyjaśniłam zgodnie z prawdą. Widziałam, że Derek był zszokowany tym co powiedziałam.
-Casimir cie chyba zabije. - westchnął.
-On tutaj ma najmniej do gadania. - warknęłam wściekła. Zauważyłam, że smutek jaki towarzyszył mi gdy dowiedziałam się, że go zatrzymali, zaczął przeradzać się w czystą złość, żeby nie powiedzieć, nienawiść.
-Odprowadzić cie? Chciałbym trochę porozmawiać, bo jakoś wcześniej nie było okazji. - zapytał, ale wyczułam w jego głosie tą pewność siebie, z której słynął. Przytaknęłam tylko i wyszłam ze szkoły. Zaczekałam aż mnie dogoni, bo został przegoniony przez jakiś pierwszaków, którym spieszy się do domu. Nie odzywałam się słowem, tylko wpatrywałam się w czubki swoich butów. Pogoda dzisiaj nie sprzyjała, a ja nie zabrałam do szkoły parasola. Błagałam w myślach, żebym zdążyła dość do domu, zanim się rozpada. - No to chyba nici z naszej rozmowy, tym bardziej z odprowadzki. - powiedział Derek, z zniesmaczoną miną.
-Huh? - wyjąkałam, nieco zbita z tropu. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi, jednak ten tylko wskazał palcem w pewnym kierunku. Obróciłam się gwałtownie w tamtą stronę i zamarłam.
     Justin stał oparty o swój samochód i to z bukietem kwiatów. Ignorował wszystkie dziewczyny, które patrzyły na niego z niemałym pożądaniem. Było widać, że na kogoś czeka. Gdy tylko zauważył, że mu się przyglądam uśmiechnął się krzywo. Nie był to ten wesoły uśmiech, który pojawiał się na jego twarzy za każdym razem jak mnie widział. Ten był w stu procentach sztuczny. Automatycznie spojrzałam na Dereka, który nie odstąpił od mojego boku ani na krok. Pożegnałam się z nim, nie przytulając go tak jak to robiłam zazwyczaj. Po postu powiedziałam zwykłe "Na razie" i odeszłam.
     Bałam się przyznać przed samą sobą, ale widok Justina przed moją szkołą, bardzo dobrze mi zrobił. Znowu mogłam zobaczyć ten jego słodki uśmiech i te hipnotyzujące oczy. Ubrany był normalnie, jednak dla mnie ten strój był niezwykły. Czerwone buty, koszulka tego samego koloru, ciemne spodnie i czarna skórzana kurtka. Na jego widok serce szybciej mi zabiło i zaczęło mnie skręcać w brzuchu. Nie miałam pojęcia, że zaledwie tygodniowa rozłąka z tym chłopakiem, tak wpłynie na nasze stosunki. Co prawda, jego menager dzwonił do mnie już kilka razy, próbując wyjaśnić tą sytuację, jednak ja byłam nieugięta. Wolałam, żeby szatyn sam mnie przeprosił, a co najważniejsze zrobił to szczerze, w cztery oczy. Teraz byłam pewna, że na to czekałam. Uśmiechnęłam nieśmiało i podeszłam do niego. Bez słowa mnie przytulił. Nie sprzeciwiałam się, a wręcz przeciwnie. Oddałam uścisk.
-Tęskniłam. - wyszeptałam mu do ucha. Przyznałam się do tego. Pomimo tego, że Justin tak wiele dla mnie robił, a ja nie chciałam tego przyjmować, wiedziałam, że chcę go widywać. Podobał mi się i to bardzo, ale on tego nie wiedział i niech tak pozostanie. Chłopak odsunął mnie od siebie, ale nie wypuszczając z ramion. Popatrzył uważnie na moją twarz i podarował mi bukiet róż, który trzymał w ręce przez cały ten czas.
-Naprawdę bardzo cie przepraszam, za to, że nic ci nie powiedziałem. Po prostu... Bałem się, że mnie przez to znienawidzisz i... - przerwałam mu od razu.
-Spokojnie Justin. Już wszystko jest dobrze. - powiedziałam i znowu przytuliłam się do jego gorącej klatki. Czułam jego szybko bijące serce i uśmiechnęłam się pod nosem. Było to tak cudowne uczucie, że aż nie do opisania.
-Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że mi wybaczyłaś. - powiedział z wyraźną ulgą w głosie, całując mnie w policzek. Zrobił to po raz pierwszy od kiedy się znamy, więc nie zdziwiłam się, jak zareagowało na to moje ciało. Spuściłam głowę, czując jak krew napływa mi do policzków. Nie chciałam by widział jak się rumienię, nie wiem dlaczego. Ucisk w żołądku i jego bliskość, nie pozwalała mi racjonalnie myśleć, więc tylko westchnęłam. Nawet nie wiedziałam co mogłabym powiedzieć, więc wolałam się nie odzywać. - Jedźmy już. - wyręczył mnie szatyn. Odsunęłam się od niego niechętnie i podniosłam głowę. Byłam pewna, że rumieńce jeszcze nie znikł z mojej twarzy, dlatego zakryłam twarz włosami. Justin tylko się zaśmiał i odgarnął mi je delikatnie. - Słodko się rumienisz, wiesz? A teraz wsiadaj. - powiedział delikatnie. Poczułam się nieco zażenowana, ale w sumie... Nawet ślepy by zauważył. Szatyn otworzył przede mną drzwi i zaczekał aż wsiądę. Potulnie zajęłam miejsce pasażera. Czekając, aż Justin wsiądzie do auta, zobaczyłam coś co mnie przeraziło. Wszyscy ci, który wyszli chwilę przede mną lub po mnie, patrzyli w naszą stronę z otwartymi buziami. W końcu przytulałam się z samym Justinem Bieberem, a teraz siedzę w jego samochodzie, jednak dla mnie to nie był powód do dumy. Przytulałam się z przyjacielem, moim Justinem, a teraz siedzę, w samochodzie, którym przyjechał, a których jest miliony. Dwie różne wizje. I tak widziałam, że plotki rozniosą się błyskawicznie i już jutro nie będę mogła się odpędzić, od koleżanek z klasy, z którymi za często nie rozmawiam. Każdy kogo znam, będzie chciał zacząć się ze mną kumplować, żeby tylko być bliżej Justina. - Co masz taką minę? - zapytał chłopak, jednocześnie odjeżdżając z parkingu.
-A nic... Tak tylko. - powiedziałam nieśmiało. Nie miałam pojęcia co się ze mną stało, ale czułam się bardzo niezręcznie w jego towarzystwie. Od momentu, w którym sama przed sobą przyznałam, że podoba mi się szatyn, zmieniło się nieco moje nastawienie do niego. Uważałam na to co mówię, na to co robię i w ogóle... Dziwne, prawda? - Gdzie jedziemy?
-Chciałem cie zabrać na obiad i w ogóle. Moglibyśmy trochę porozmawiać i takie tam.
-Bardzo chętnie. Tylko jeśli mógłbyś podjechać do mnie to byłabym wdzięczna. Chętnie bym się przebrała. Nie mogę w takim stroju wejść do restauracji, bo poznałam cie na tyle, żeby domyśleć się, że to nie będzie McDonald's.
-Nie ma sprawy. - odpowiedział z uśmiechem. Kawałek jechaliśmy w ciszy jednak, nie długo. - Słuchaj, wiem, że to może i nie moja sprawa, ale... Co to był za chłopak, z którym wyszłaś ze szkoły? - zapytał prosto z mostu. Zrobiło mi się cieplej na sercu, z myślą, że może coś do mnie czuje i jest chociaż w małym stopniu zazdrosny, jednak po chwili skarciłam się za to, uświadamiając sobie, że pewnie pyta z czystego zainteresowania. W końcu nic nie wie o moich znajomych.
-To Derek. Kolega mojego brata. - wyjaśniłam pospiesznie. - A dlaczego pytasz? - widziałam, że zrobił się lekko zakłopotany. W mojej głowie od razu zapaliła się lampka, że może jest jakaś nadzieja, na to, że naprawdę nie tylko ciekawość nim kieruje. - Zazdrosny? - spróbowałam rozładować jakoś napięcie.
-Pfff... Ja? Gdzie... No coś ty... Pff... - prychnął szatyn pod nosem. Widziałam, że się zgrywa. - No dobra, trochę. - opowiedział z szerokim uśmiechem. Po chwili oboje wybuchnęliśmy wesołym śmiechem.
     Jechaliśmy tak ulicami Nowego Jorku. Myślami byłam gdzieś daleko w chmurach, zastanawiając się jak to możliwe, że spędzam czas z tak miłym chłopakiem? Dlaczego nasze drogi się skrzyżowały? Ciszę w samochodzie wypełniał tylko delikatny warkot pracującego silnika i muzyka wydobywająca się z głośników samochodowego radia. Co do radia. Właśnie zabrzmiała w nim  piosenka, która bardzo przypadła mi do gustu, więc zrobiłam nieco głośniej nawet nie pytając się gwiazdorka o pozwolenie. Zaczęłam nucić sobie pod nosem tekst nowej piosenki Calvina Harrisa.
-We'll be comming back for you one day... *
-Lubisz ten utwór? - zapytał w pewnym momencie Justin.
-Jest fajny. Bardzo często grają go na moich zmianach w pubie i dlatego go znam. - wyjaśniłam. Chłopak skrzywił się, a ja wystraszyłam się, że znowu powiedziałam coś nie tak.
-Będziemy musieli to przedyskutować. Ale później, nie psujmy sobie popołudnia. - powiedział, zapewne widząc moją minę. Zaraz po tym na jego twarz wstąpił uśmiech, a ja już zrozumiałam co takiego powiedziałam. I znowu jesteśmy w punkcie wyjścia, bo już czułam, że Justin nie odpuści mi tego, że pracuję po nocach.
     Przykro mi, ale w tej sytuacji nie ma nic do gadania.

*Calvin Harris ft. Example - We'll be comming back

~*~
Witajcie!!!
Wiem, że pewnie jesteście zawiedzione, ale musicie mi to wybaczyć. Nie dość, że długa przerwa, to jeszcze taki krótki i smętny rozdział... Ale obiecuję, że następny będzie lepszy! Naprawdę! Tylko dajcie mi szansę xd
Nowy adres, nowy szablon... Mam nadzieję, że się podoba.
Jeśli mam być szczera (i jeżeli w ogóle kogoś to obchodzi) to mój wyjazd do Francji nie skończył się za dobrze... Jakoś trzy dni przed powrotem do Polski, kolega z klasy napisał do mnie, że kilku osobom wpadł w łapy adres, a ja nie lubię jak ktoś z mojego otoczenia go zna... Dlatego całe to zamieszanie. Mam nadzieję, że się nie gniewacie?:)
Mam masę zaległości w szkole, dlatego nie miałam czasu żeby pisać coś nowego, dlatego nie wiem czy się wyrobię, ale JAK NA RAZIE WRACAMY DO CO WEEKENDOWYCH ROZDZIAŁÓW! :)
Dziesiątki spodziewajcie się już w następny weekend!:)
Pozdrawiam!

Buziaki:****

7 komentarzy:

  1. Cudny :D Miło znowu czytać to opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział . I nie żaden smętny ;) Czekam na nn . Dawaj szybko xD
    To ja - @MyLoveIsHuge :D

    OdpowiedzUsuń
  3. E, bzdury pleciesz. Czasem musi być nudno, by z czasem było ciekawie. :3
    Co do nowego szablonu to naprawdę fajne kolorki zastosowałaś.
    Mam nadzieję że tydzień minie szybko, bo już nie mogę doczekać się następnego c:
    M

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny! :D Czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  5. CUDO, CUDO, CUDO. jak zwykle super, czasem troszeczkę nudno, ale później akcja się rozwija. Czekam aż będzie na serio super, ekstra akcja, a mam nadzieję, że taka będzie. Masz rację, głupio jak osoby z klasy wiedzą, że piszesz coś takiego. Rozdział niesamowity i czekam na następny! (:

    OdpowiedzUsuń
  6. Omomom, jak mnie uszczęśliwiłaś tym rozdziałem <3 Justin jest w nim taki kochany, nawet Annabelle wydawała się taka urocza :D

    Szkoda, że taki krótki, ale całkowicie Cię rozumiem. Szkoła potrafi odebrać życie -.-' Najważniejsze, że dalej piszesz, a ja z niecierpliwością będę czekać na każdy weekend, mając nadzieję, że dodasz coś nowego i umilisz tym samym mój dzień :)

    Czuję, że niedługo akcja między nimi się rozwinie i szczerze, już nie umiem się tego doczekać! Może to zabrzmi powierzchownie, ale od razu widać, że oni są dla siebie stworzeni. To przeznaczenie xD Te wszystkie nieszczęścia zdarzyły się po to, by oni mogli się poznać i wzajemnie uszczęśliwić. Tak, ja i moje filozofie :D Ciekawa jestem jak się skończy proces Casimira, no i czekam na jakąś scenkę z małą Mayą, bo są one niezwykle słodkie i zawsze mnie rozczulają <3

    Co do nowego wyglądu... Jest nieziemski! Kolory świetnie dobrane, wygodnie się czyta, uwielbiam tą czcionkę, a na dodatek ten nagłówek! Nie mogę się na niego napatrzeć, ja go wręcz ubóstwiam! Chciałabym umieć tworzyć takie cuda *.* Sama robiłaś? :)

    Przepraszam, że dzisiaj tak krótko, ale naprawdę źle się czuję, a mam mnóstwo rzeczy do zrobienia i muszę się wreszcie wziąć do roboty. Obiecuję, że następnym razem bardziej się postaram ^^

    Trzymaj się!

    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. no no no :D taki pozytywny ten rozdział :D świetny :) oby Anabelle sie nie zdenerwowała za bardzo o to, że Justin się o nią troszczy:D czekam na nn<3 :)
    Imaginary136

    OdpowiedzUsuń